Mężczyzna stojący za ladą niemalże się zakrztusił, podobnie jak i ja.
- Słucham? - wydukałam, przeciągając sylaby.
- Jeśli przegrasz, dzisiejszą noc w hotelowym pokoju spędzisz w moim towarzystwie.
- I tak spędzę ją w twoim towarzystwie.
- W tym przypadku bliżej, niż ci się wydaje. - uśmiechnął się niewinnie i praktycznie wepchnął w moją dłoń trzy rzutki. - Zrelaksuj się i przegraj z godnością. Teraz, jak już znasz stawkę, obydwoje wiemy, że przegrasz to celowo, ale przynajmniej udawaj, że się starasz.
Zacisnęłam usta, by nie skomentować jego słów. Facet z tej budki nie mógł powstrzymać śmiechu, raz po raz spoglądał na Harry'ego z uznaniem. Czy mężczyznom naprawdę imponują takie rzeczy? Dziecięca i bezczelna pewność siebie?
Chciałam zamknąć oczy i rzucać po omacku, byle nie widzieć głupiej miny tego faceta i głupiej.. całego głupiego Harry'ego, ale nie mogłam tego zrobić. Dla własnego bezpieczeństwa musiałam to wygrać.
Uniosłam rękę i wykonałam odpowiedni ruch. Rzutka wyleciała spomiędzy moich palców i zawisła na samej krawędzi tarczy.
- Tak! - krzyknęłam z radości, wyrzucając od razu drugą rzutkę. Wbiła się w miejsce bliższe środkowi, napawając mnie dumą. Dodatkowym motywatorem był odgłos zgrzytania zębów dobiegający gdzieś zza moich pleców. Nabrałam ogromnej pewności siebie i kiedy wyrzuciłam trzecią rzutkę wiedziałam, że trafię.
Strzałka wbiła się w sam środek tarczy.
- TAK! Harry, powiedz mi proszę, kto jest mistrzem? Albo raczej - powiedz mi kto nim nie jest. Może ja ci powiem? Czy domyślasz się, o kim mówię? - miałam świadomość, że zachowuję się jak dziecko, ale moja radość była wręcz nie do opisania, a nagroda w postaci głupiej miny Harry'ego była kolejnym powodem do szczęścia. Już wygrałam ten jego zakład, teraz może mi co najwyżej possać.
Wkurzony, wziął rzutki przeznaczone dla niego. Nikt chyba nie powiedział mu, że pod wpływem złości nie powinno robić się takich rzeczy, bo pierwsza rzutka, którą wyrzucił, minęła tarczę o jakieś dwa centymetry. Dwie pozostałe rzutki cisnął gdzieś w bok, bo wiedział, że nie ma sensu tego kontynuować. Odszedł od stoiska, a ja, zadowolona, podążyłam za nim.
- Biedny Harry. Może na pocieszenie wygrać dla ciebie misia? - zrobiłam smutną minkę, udając, że mi przykro. W głębi duszy wręcz pękałam z samozadowolenia. Kłamałam, że grałam w to wcześniej, i w dużej mierze miałam zwyczajnie szczęście, ale i tak była to moja zasługa. Ja wygrałam, a on przegrał. Lamus!
- Teraz ty jesteś zbyt pewna siebie. - burknął, trzymając ręce w kieszeniach. Twarz również miał naburmuszoną.
- Aż tak bardzo dotknęła cię przegrana?
- Dotknęłaby mnie bardziej, gdybyś nie miała zwykłego szczęścia. Strzelałaś na oślep i naprawdę dziwię się, że nie spudłowałaś.
- Widocznie nie jesteś aż tak gorący, żeby celowo przegrać zakład. Ups. - wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się delikatnie, na co uniósł jedną brew.
- Jesteś pewna, że nie jestem? - wyjął ręce z kieszeni i skrzyżował je na piersi.
- Jestem. - odpowiedziałam, przybierając taką samą pozę. Wpatrywał się we mnie przez dłuższą chwilę, mrużąc oczy.
- Dobra. Wygraj dla mnie tamtego miśka.
- Tym razem bez zakładu?
- Bez. - odpowiedział prosto.
- Zagrajmy o to samo. - zaproponowałam, czując naprawdę ogromną pewność siebie, czym chyba go zaskoczyłam.
- Jesteś pewna? Drugi raz możesz nie mieć takiego szczęścia.
- Szczęścia? Mówiłam, że po prostu jestem niesamowicie uzdolniona. Zarówno w rzutkach, jak i rzucaniem obręczami na butelki. - odparłam pewnie, jako że właśnie przy takim stoisku staliśmy.
Patrzył na mnie, jakby powątpiewając w to, co zaproponowałam. Nie zdradzał żadnych emocji, aż w końcu lekko się uśmiechnął.
- Może podbijemy stawkę? - zapytał. - Jeśli przegrasz, śpisz ze mną do końca pobytu tutaj.
- Dlaczego tak się uparłeś na spanie ze mną? - wywróciłam oczami. - Stoi. A jak wygram, oprócz tego jednego pytania, które już mam. dostaję jeszcze trzy.
Harry nie skomentował tego, tylko wziął od operatora budki sześc obręczy.
- Pozwól, że zacznę. Później będę upajać się widokiem ciebie, starającego się wygrać. - wzięłam trzy obręcze i stanęłam dwa metry od stolika, na którym ustawione były trzy butelki. Zadanie było banalnie proste, każda obręcz ma wylądować na szyjce butelki. Miałam ochotę się roześmiać, lecz nie mogłam tego zrobić, jeśli nie chciałam się rozproszyć.
Wycelowałam w pierwszą butelkę i idealnie prostym rzutem umieściłam kółko na zielonkawej szyjce. Banał. Przy drugim rzucie udawałam, że sprawdzam każdą możliwą pozycję do oddania rzutu i czułam, że Harry nawet na sekundę nie spuścił ze mnie wzroku. Druga obręcz wylądowała tam, gdzie powinna. Odwróciłam się do Harry'ego i posłałam mu buziaka w powietrzu. Nawet nie mrugnął. Ponownie odwróciłam się w stronę mojego celu i rzuciłam trzecią obręcz. Obserwowałam, jak leci.
I jak spada, zahaczając o szyjkę.
Spadła.
Nie trafiłam.
- Zrób mi miejsce, skarbie. - dłonie Harry'ego znalazły się na mojej talii, delikatnie przesuwając mnie na bok. Moje myśli pędziły jak strzała. Nie, ja nie chcę z nim spać. Jasna cholera, ja nawet nie chciałam spać z nim w tym samym pokoju! W tym samym budynku. W tym samym mieście. W tym samym kraju.
Harry z kompletnym spokojem rzucił pierwszą obręcz, która natychmiast wylądowała na butelce. Zrozumiałam, dlaczego nie przestawał na mnie patrzeć, kiedy ja stałam na jego miejscu. Sama nie chciałam nawet mrugnąć, żeby nie stracić ani sekundy. Harry lekko się zgarbił i wykonał drugi rzut i obręcz znalazła się tam, gdzie jej poprzedniczka. Wyprostował się i spojrzał na mnie, po czym posłał mi buziaka w powietrzu. Mimowolnie otworzyłam usta. Co za tupet.. To jeszcze nie koniec, powtarzałam sobie. Może teraz spudłować i cały zakład by przepadł. Dlaczego musiałam być tak głupia, żeby pod wpływem chwili zgodzić się na jego propozycję? Boże, czasami naprawdę nienawidziłam swojego mózgu.
Harry przygotował się do oddania ostatniego rzutu. Zamknęłam oczy i usłyszałam brzdęk. Brzdęk sygnalizujący, że obręcz uderzyła o butelkę i spadła?
Nie, brzdęk sygnalizował, że obręcz uderzyła o szyjkę w momencie, w którym znalazła się na niej.
Moja obręcz leżała na ziemi, jako symbol mojej gorzkiej przegranej.
*****
- Czy powinniśmy zagrać jeszcze o to, w co będziesz ubrana, kiedy będziesz ze mną w łóżku? - droczył się, gdy odeszliśmy od stoiska i skierowaliśmy się w stronę wyjścia.
- Zamknij się. Też wygrałeś fuksem.
- Fuks wygrał mi trzy noce, a tobie tylko jedno pytanie. Jestem w stanie pogodzić się z tym fuksem. - odparł, emanując samozadowoleniem.
- Dlaczego jestem prawie pewna, że to był jakiś podstęp? - zmrużyłam oczy.
- Bo jesteś paranoiczką i we wszystkim widzisz drugie dno. Tym razem miałaś cholerne szczęście, więc przestań węszyć i doceń to.
- Szczęście? Jakie szczęście? - zaoponowałam.
- Błagam cię, będziesz miała to - wskazał rękoma na swoją osobę - przez całe trzy noce.
Zignorowałam ten komentarz. Zaczynałam przyzwyczajać się do tego, że jakimś cudem w jednym człowieku mieści się tyle irytującej, obrzydliwej, nad wyraz narcystycznej pewności siebie. Doprawdy dziwne, że jeszcze nie przygniótł go ciężar jego zajebistości.
- Wiesz, że w Stanach całkowicie legalne i dopuszczalne jest zawarcie związku małżeńskiego z samym sobą? - spytałam, udając poważną.
- Wiem. Świetna opcja, ale żeby być wiernym, całe życie musisz jechać na masturbacji. - odpyskował, na co parsknęłam śmiechem.
Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się po hotelem. Nagle ogarnęła mnie panika, jak na naszej pierwszej randce, kiedy wiózł mnie w "swoje miejsce". Czy to dziwne, jeśli powiem, ze nigdy nie spałam z facetem w jednym łóżku?
Recepcjonistka zapytała Harry'ego o nazwisko w celu potwierdzenia tożsamości.
Recepcjonistka zapytała Harry'ego o nazwisko w celu potwierdzenia tożsamości.
- Muszę poinformować, że dzisiejszej nocy oraz cały jutrzejszy dzień nie będzie ogrzewania. - wymamrotała dziewczyna. - Pieprzona regułka. Właściciele nie płacą na czas, a my musimy tłumaczyć się klientom.
- Niech się pani nie martwi. - odpowiedział jej Harry. Był w wyjątkowo dobrym humorze.
- Nie wszyscy są tak wyrozumiali jak pan..
- Oh, proszę, zostanę tu jeszcze trochę, wiec mów mi Harry. A to moja dziewczyna, Louise.
- Nie jestem.. - zaczęłam, lecz szybko zamilkłam. Jaki jest sens po raz kolejny robić awanturę? - miło mi cię poznać.
- Harry, Louise, ja nazywam się Camilla. - posłała Harry'emu promienny uśmiech, na mnie nie zwracając uwagi. - W waszym pokoju znajduje się dodatkowy koc i termosy z kawą i herbatą, jeszcze raz przepraszamy.
- Mam pytanie. - przerwałam jej. Obydwoje spojrzeli w moją stronę. - zwolnił się może jakiś pokój?
- Oh, starczy tego. - Harry przewracając oczami uciął temat i zaczął popychać mnie w kierunku windy. - Dziękujemy ci Camillo, jakoś sobie poradzimy. - rzucił do recepcjonistki zanim zamknęły się drzwi windy. Nie zdążyłam nawet mrugnąć, a już byliśmy na naszym piętrze. Harry otworzył drzwi od pokoju swoją kartą i pozwolił mi wejść pierwszej, nie spuszczając ze mnie wzroku.
- Chciałabyś coś zjeść? Przez te wszystkie zakłady zmarnowaliśmy sporo czasu. - narzekał, biorąc kartę z menu, w której znajdowały się potrawy z hotelowej restauracji.
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam ze ściśniętym gardłem. Ten pokój był za mały dla naszej dwójki. - Pójdę w tym czasie pod prysznic. - dodałam, na co Harry kiwnął głową.
Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i nie czekając aż owionie mnie chłód pomieszczenia zamknęłam się w kabinie prysznicowej. Odkręciłam wodę, pozwalając ciepłym strumieniom obmyć moją skórę po tak nieudanym dniu. Co mam zrobić, aby się z tego wykręcić? Jaką wymówkę mam wymyślić? Mogłabym położyć się z nim do łóżka i poczekać aż zaśnie, po czym przenieść się do tego mniejszego.
A jak nie zaśnie?
Pokręciłam głową. Muszę znaleźć sposób, aby w ogóle nie wylądować z nim w łóżku, nawet na chwilę.
Zakręciłem chłodną już wodę i odczekałam chwilę aż woda sama częściowo ze mnie ścieknie, zanim owinęłam się białym, puchatym ręcznikiem. Powoli umyłam zęby nie omijając żadnego możliwego miejsca. Później starannie wyszczotkowałam włosy, a na koniec nałożyłam na twarz odrobinę podkładu. Wiedziałam, że to niepoważne, ale.. cholernie wstydziłam się przebywać w pobliżu Harry'ego. Nie mogłam pozwolić na to, żeby miał okazję do oglądania mnie bez makijażu. Mogłam pyskować i kłócić się z nim, ale nie potrafiłam wytrzymać jego spojrzenia. Zdecydowanie wolałam, kiedy na mnie nie patrzył. To odejmowało mi sporo pewności siebie. Nic nie poradzę na to, że wśród ludzi czuję się niepewnie. Nie mówiąc o nim. Przebrałam się w ubrania, które przyniosłam sobie tu wcześniej i spojrzałam w lusterko. Nie było najlepiej.
Delikatnie przekręciłam zamek, zastanawiając się, czy może Harry gdzieś nie wyszedł. Wystawiłam głowę i zobaczyłam go siedzącego na fotelu, łokcie oparte miał o kolana, a dłonie pod brodą. Na stoliku obok stał pusty talerz i butelka po piwie. Skrzywiłam się.
- Lubisz alkohol. - stwierdziłam, otwierając drzwi do końca i wyszłam z łazienki.
- Nie jesteś odpowiednią osobą do czynienia podobnych uwag. - wzruszył ramionami, po czym wstał, wyminął mnie i sam wszedł do łazienki.
- Zużyłam całą ciepłą wodę. - mruknęłam, nie starając się, by usłyszał.
Podeszłam do swojej torby w poszukiwaniu ładowarki do telefonu. Kiedy już ją znalazłam, zmarnowałam pięć minut na zlokalizowanie kontaktu. Musiałam odsunąć łóżko i dosłownie zawisnąć na poręczy, aby włożyć do niego głupią wtyczkę. Dodatkowo wrzuciłam za łóżko jeden element, układając w głowie plan. - Co tam robisz? - usłyszałam i natychmiastowo się podniosłam. Dobry boże, co dzieje się z moimi zmysłami? Nie usłyszałam nawet przekręconego zamka.
- Szukałam kontaktu.. - powiedziałam jedynie, obserwując, jak podchodzi powoli do łóżka od drugiej strony. Staliśmy teraz po jego różnych stronach. Harry układał poduszki po swojej, a ja wpatrywałam się w ten piekielny mebel. Nigdy nikogo nie chciałam tam zabierać. No, moze z wyjątkiem Zaca Efrona lub Ryana Goslinga, ale ich nigdy nie spotkam, więc nie grozi mi to. Czy teraz jestem postawiona przed faktem dokonanym?
- Na co czekasz? - zapytał, ściągając koszulkę. Odwróciłam wzrok i palnęłam pierwsze, co przyszło mi do głowy.
- Jeśli chcesz mnie w swoim łóżku, musisz mnie złapać. - wydusiłam i uciekłam z pokoju, uprzednio zatrzaskujac drzwi. Karta do pokoju była wrzucona za łóżko i żeby móc spokojnie wyjść musiał ją znaleźć, więc miałam trochę czasu.
Schody na korytarzu z tej strony prowadziły tylko na dół, więc to było zbyt proste, a wejście do windy było zbyt ryzykowne - szybciej zbiegnie po schodach i zatrzyma ją na dowolnym piętrze niż ja gdziekolwiek dojadę. Pobiegłam długim korytarzem, który rozbiegał sie w rożnych kierunkach. Układ przejść był na tyle skomplikowany, że gdyby nie patrzeć na numery pokoi, można było wciąż chodzić w kółko. Zdawałam sobie sprawe, że biegam po piętrach w za krótkich szortach i za długiej bluzce, ale niezbyt się tym przejęłam. Wiedziałam, że w każdej chwili mogę poczuć czyjeś ręce zawijające sie wokół mnie i zostanę siłą przeniesiona do pokoju, lecz odczuwałam przy tym taką adrenalinę, że tym również się nie przejęłam. Jeszcze nigdy przed nikim nie uciekałam i uważałam to za ekscytujące.
- Słyszę, jak oddychasz. - usłyszałam nagle z drugiego końca korytarza i niemal pisnęłam. Był na tym samym pietrze! Spoglądałam w stronę windy, zastanawiając się, czy nie zaryzykować. W tym samym momencie z windy wysiadło kilkoro ludzi, robiąc trochę hałasu. Szybko weszłam do środka i wcisnęłam guzik prowadzący na ostatnie piętro, skąd schodami z drugiej strony planowałam zbiec na dół do pokoju i zabarykadować drzwi. Ponieważ z odległości, z jakiej wcześniej słyszałam głos Harry'ego wywnioskowałam, że jest przy schodach prowadzących na dół i dojście do schodów na górę chwile zajmie, wydawało mi się to najlepszą opcją. Chyba, że szybko biega.. Kurde, czy on szybko biega?
Wysiadłam z windy i osłupiałam. Przede mną rozciągały się rzędy szafek, takich jak można spotkać w szkołach. Przez przeszkoloną ścianę widać było falującą wodę podświetlanego na kolorowo basenu. Miałam ochotę pacnąć się w twarz za to, że sama zamknęłam się w pułapce. Teoretycznie mogłabym zawrócić i zjechać na dół, ale teraz już nie miałam pojecia, gdzie znajduje się Harry. Obstawiałam, że nie dotarł tutaj, więc postanowiłam zostać. Przechodziłam między szafkami na palcach, starając się znaleźć drugie wyjście, nie połączone z windą, jednak na marne. Ale przecież musiało być jakieś wyjście ewakuacyjne, jeśli nie z tej, to z drugiej strony, prawda? To znaczy, wydaje się to całkiem logiczne, nawet jeśli ostatnio mojemu życiu brakuje logiki.
Musiałam przejść wzdłuż długości basenu, więc przy okazji podziwiałam konstrukcje obiektu. Kolor świateł na dnie zmieniał się pięć razy na minutę, dodatkowo nie paliły sie żadne górne lampy i jedynym źródłem światła był księżyc oświetlający wodę przez kolejną przeszkloną ścianę. Właśnie miałam obejść basen, by dostać się do drzwi, kiedy poczułam, jak ktoś popycha mnie do wody. W jednej chwili znalazłam się pod jej powierzchnią, i nim zdążyłam otworzyć oczy, byłam już przyparta do brzegu basenu. Nie mogłam się wynurzyć, ponieważ ktoś przytrzymywał moje ramiona. Otworzyłam oczy i zobaczyłam - cóż za niespodzianka! - Harry'ego. Choć z drugiej strony, w pewnym sensie była to niespodzianka, gdyż za nic w świecie nie spodziewałam się, że mnie tu znajdzie.
Kiedy udało mi się wynurzyć nad powierzchnię wody, ledwo zdążyłam zaczerpnąć powietrza i znów byłam pod taflą. Harry uparcie przetrzymywał mnie bez tlenu, celowo przedłużał czas tak, abym potrzbnego mi powietrza dostać nie mogła. Przez myśl przemknęło mi, że chce zrobić mi krzywdę, ale w tym samym czasie wynurzył się razem ze mną, wciąż trzymając mnie przy ścianie.
- Złapałem cię. - mruknął mi do ucha. Biodrami przyciskal moje biodra i boże, nie chcę mowić, co w takiej pozycji wyczuwałam.
- Nigdy jeszcze nie uganiałem się za dziewczyną. A za tobą muszę i w przenośni, i dosłownie. - kontynuował, próbując delikatnie wsunąć ręce pod moja przesiąknięta woda koszulkę. Próbowałam odepchnąć go, lecz im bardziej sie szarpałam, tym mocniej przyciskał swoje biodra i tym mocniej go czułam. Nie sprawiało mi to bólu, jednak zdradzieckie ciało odczuwało zupełnie inne rzeczy.
- Harry, jesteś za blisko. - wymamrotałam w jego włosy, w które miałam wetknięty nos. Mimowolnie wdychałam zapach męskiego szamponu do włosów, jednak oprócz tego czułam coś jeszcze, jakiś zapach, którego nie mogłam zidentyfikować i denerwowało mnie to.
- Mogłaś nie uciekać.
- Nie żartuję. Naprawdę jesteś zbyt blisko.
- Przeszkadza ci moja bliskość?
- Przeszkadza mi twój kutas wbijający się w moje biodro.
- Wolałabyś, żeby wbijał się gdzie indziej? - zapytał, jednak odsunął się na tyle, że mogłam oderwać się od ścianki basenu. Złapał pod wodą moją rękę i popłynął w stronę drabinek, ciągnąc mnie za sobą. Wpuścił mnie przed niego tak, bym wyszła pierwsza. Kolejna niespodzianka.
- Masz mokry tyłek. - zauważył inteligentnie.
- Naprawdę? O Mój Boże, dziękuję, że mi powiedziałeś. Gdyby nie Ty, nie wiem jak poradziłabym sobie w życiu..
- Mogłabyś chociaż raz się zamknąć i przestać rzucać swoimi sarkazmami?! - krzyknął nagle, uderzając w ścianę. Momentalnie ja sama do niej przyparłam, nie wiedząc, co robić. Harry stanął przede mną i położył swoje ręce na ścianie po obydwu stronach mojej głowy. Był wściekły. - Cokolwiek bym nie powiedział, ty mi coś odpyskujesz. Nic ci nie pasuje, tak jakby sukowatość płynęła w twoich żyłach. Nie możesz chociaż raz, jeden raz przestać być taka.. - krzyczał mi w twarz. Byłam mocno zdezorientowana. Nie rozumiałam całej tej sytuacji, nie wiedziałam, dlaczego krzyczy, jednocześnie czułam złość. Nie byłam dzieckiem, które miał prawo karcić.
- Sarkazm i sukowatość to moja jedyna obrona. - wyszeptałam. Momentalnie zmienił swój wyraz twarzy na łagodniejszy.
- Czujesz, że potrzebujesz obrony? - zapytał.
- A jak ci się wydaje? Nie dam rady przycisnąć cię do ściany kiedy tylko będę chciała. - uśmiechnęłam się krzywo, chcąc odejść. Harry nie zatrzymał się, wręcz przeciwnie, sam mnie poprowadził w kierunku windy. Kiedy weszliśmy do środka, wcisnął konkretny przycisk i czekaliśmy, aż nasza krótka podróż się skończy. Nie odzywał się do mnie ani słowem, dopóki nagle winda nie zatrzęsła się i nie zatrzymała na którymś piętrze. Światło migało jeszcze przez kilkanaście sekund, a później zgasło.
- Co jest, kurwa? - zapytałam spanikowana. O nie.
- Skoro nie płacą rachunków, to pewnie za wszystko. Spokojnie, zaraz zadzwonię po.. Louise? - przerwał monolog, kiedy zauważył, że dosłownie hiperwentylowałam. - Louise, co się dzieje?
- Tak jakby istnieje prawdopodobieństwo, że mam klaustrofobię. - odpowiedziałam, osuwając się na ziemię. Łapałam oddech, ale jedynie krztusiłam się, nie mogąc zaczerpnąć oddechu.
- Oddychaj. - poczułam ciepłą rękę na swoich trzęsących się dłoniach. - Louise, chyba masz atak paniki. Proszę cię, oddychaj. - mówił spokojnym głosem, jakby z oddali. W tym samym momencie winda szarpnęła ponownie ale nie ruszyła się, za to zapaliło się światło po obu stronach windy.
- Posłuchaj mnie. Najwidoczniej nie ma prądu, ale spójrz.. spójrz, Louise. - mówił powoli, łapiąc moją brodę i kierując głowę na duży przycisk ze słuchawką. - Ten przycisk ma oddzielne zasilanie na właśnie takie sytuacje. Skontaktuję sie teraz z ludźmi z recepcji i oni wezwą pomoc, dobra? - wciąż mówił bardzo wolno i bardzo spokojnie. Patrzyłam na niego i chciałam, naprawdę chciałam odpowiedzieć, że się zgadzam, ale wciąż nie mogłam przestać nieudolnie łapać powietrza. Zaczynało robić mi się słabo, bo mimo, iż szybko wciągałam powietrze, nie docierało ono do płuc
- Louise, dobrze się czujesz? - zapytał, starając się zachować spokój, mimo że było coraz trudniej.
- Muszę.. muszę wstrzymać oddech.. tylko nie wiem jak. - udało mi się wydukać i w tym samym momencie Harry padł na kolana obok mnie i przycisnął mnie mocniej do ściany, przyciskając swoje usta do moich.
Najlepszy prezent ever *.* Zaczęłabym piszczeć ale niestety nie mogę. Dziękuję bardzo xx Madża
OdpowiedzUsuńWow! Już zapomniałam jak te ff jest super xyvfjnkjnlkbb kiedy następny? :~)
OdpowiedzUsuńŚwietnie! Przez ten rok przestałam czytać ff ale z ciekawości zajrzałam i ponownie się wciągłam �� - see_the_smile
OdpowiedzUsuńNareszcie!!! Tak tęskniłam za tym ff! 💖💖💖
OdpowiedzUsuńo boże!!!! jestes niesamowita!!!
OdpowiedzUsuńzakochałam się w tym ff <3
czekam na dalsze części!
dołączyłam do obserwatorów
zapraszam do siebie
http://art-of-killing.blogspot.com/
Nawet nie wiesz jak tęskniłam za tym! Znaczy pewnie już trochę wiesz bo zdążyłam o tym napisać na tt XD Ten rozdział jest taki awghwigmomrg.. Zresztą jak cała reszta. Twoje poczucie humoru, wszystkie te sytuacje.. Czekałam na to rok i wreszcie się doczekałam. Myślałam, że to już koniec. Mam nadzieję, że to nie jednorazowy epizod i już na dobre wrócisz. To byłoby takie piękne. Rozdział mnie zmiażdżył. Chcę więcej.
OdpowiedzUsuń~Vivienne
Jejuuu jak się cieszę,że wróciłaś do nas :*
OdpowiedzUsuńRozdział genialny !
Musiałaś kończyć w takim momencie ?! :D
Do następnego <3
@lovju69
jeeeej wróciłaś!!!!!!!!!!!!!!!!!! prooooszę zostań z nami na dłużej bo to jest meegaaa :D tak bardzo za tym tęskniłam! gratuluję świetnego powrotu! czeka na kolejny xx @hallxofxfame
OdpowiedzUsuńJak dobrze że wróciłaś!
OdpowiedzUsuńŚwietny świetny i jeszcze raz świetny!
OdpowiedzUsuńCycu czeka na następny!
zajrzałam z ciekawości na bloga bo nie byłam tu od paru miesięcy a tu akurat nowy rozdzial hihi :*
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem kiedy ostatnio czytałam jakieś ff. Wczoraj, nie mam pojęcia dlaczego, może z nudów, troszkę z ciekawości weszłam na bloggera. Kiedy zobaczyłam nowy rozdział twojego opowiadania, nawet nie pamiętałam o co w nim chodziło. Dlatego cofnelam się do pierwszego rozdziału żeby sobie przypomnieć co nieco. I tak o godzinie 23.41 po całych 24 godzinach szukania choćby chwili wolnej od jakichś zajęć, by czytać, skończyłam. Nie wiem co działo się z tobą od ostatniego opublikowanego rozdziału, nie wiem czy będą one dalej się pojawiały, ale chcę żebyś wiedziała że od dzisiaj ze względu na to opowiadanie będę Wchodziła codziennie na bloggera, by sprawdzić czy przypadkiem nie dodałaś nowego rozdziału. Po tych 24 godzinach, myślę że moja rodzina chce mnie wysłać do jakiegoś specjalisty, bo nie było chwili żebym nie śmiała się do telefonu, mówiła do siebie komentując Wydarzenia.... Dziewczyno! Nie wiem coś jedzo w twojej głowie, ale wiem ze jest tam coś, co musi odpowiadać za twój ogromny talent.. Piszesz genialnie, masz fantastyczne pomysły na niebanalną historię. Z tego co pamiętam moja przygoda ze światem ff skończyła się właśnie z powodu nudnych, takich samych, źle napisanych opowiadań, których autorki uważany się za wielkie pisarki. Myślę że właśnie dla tego opowiadania warto wrócić do ff. No przynajmniej do tego :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się mocno i mam nadzieje, ze do następnego rozdziału :)
Ps. Przepraszam za wszelkie błędy, literówki i brak interpunkcji, ale jestem na telefonie, oczy mi wysiadaja, a ręce ścierpły gdzieś w połowie mojej wypowiedzi ;)
proszę proszę proszę proszę dodaj kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńnie piszesz dobrze
piszesz zajebiście
fabuła dobrze przemyślana i idealnie wpasowana w mój gust
postać Harry'ego i ogólnie wszystko tutaj rozwala system
nie przejmuj się innymi komentarzami, bo jest pełno ludzi którzy kochają to ff i czekają na ciąg dalszy w napięciu
czekamy na ciebie i na rozwalajacy ciąg dalszy xx.
Kurde jestem tak cholernie szczęśliwa, że postanowiłaś dodać nst rozdział, dzięki tb mój dzień się polepszył :D Świetny rozdział, jestem ciekawa co będzie dalej :P Czekam na next mam tylko nadzieję że w miarę możliwości będzie jak najszybciej :***
OdpowiedzUsuńO nieee ja juz myslalam ze ty skonczylas a tu takie suprajs i bardzo się cieszę z tego powodu :) to najlepsze dr jakie czytałam :) pozdrawiam @_1dandjb
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE! Perfekcyjny, idealny, najlepszy na świecie aaaa. Tak się stęskniłam za tym ff, jesteś bezbłędna, naprawdę uwielbiam twój styl, żarty, sytuację, fabułę... chyba zacznę czytać to od nowa w oczekiwaniu na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńGenialna historia .... Kiedy następny ?
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam bardzo dużo fanfiction i naprawde są nie liczne które podbiły moje serce i to opowiadanie to zrobiło, więc nie przestawaj pisać, bo naprawdę świetnie ci to wychodzi ;* Weny <3
Pozdrawiam
LittleThings<3