- Szczerze, to tak, ale jeszcze nie wpłaciłam zaliczki, więc tak jakby się nie liczy, nie?
- Nie. Teraz zadzwonisz i powiesz mi, że ci się odwidziało? Co najmniej niegrzecznie. - wykrzywiłam się.
- Dlaczego się tak opierasz, Louise? - spojrzała na mnie dobitnie. Bardzo niefajnie mamo, użyłaś takich samych słów, co Harry. Ale skąd mogłaś o tym wiedzieć?
- Nie wiem, mamo. Może dlatego, że znam go od pięciu minut, ty wplątujesz go na dłużej w moje życie, a ja nawet nie wiem, czy tego chcę.
- Chcesz. Mówił mi, że niedługo macie następną randkę. Wiesz, jak bardzo się cieszę?
- Mamo! Pięć minut!
- Wiem, córeczko, ale nie mam nic przeciwko, abyś znała go dziesięć, albo i piętnaście. Swoją drogą, całowaliście się już? - otworzyłam usta z zaskoczenia.
- Mamo! Naprawdę, co cię tak ciągnie w jego stronę? - burknęłam.
- Jest uroczy, i bardzo, ale to bardzo przystojny. Umie się kulturalnie zachować, no i jest bardzo inteligentny, a ta najważniejsze.
- Biorę poprawkę na to, co jest według ciebie najważniejsze, zważając na fakt, jak świeciły ci się oczy, gdy mówiłaś, że jest przystojny. - zadrwiłam.
- Uważaj sobie, młoda panno. - powiedziała i uśmiechnęła się. Nagle jej oczy zamgliły się, a uśmiech nawet nie zdążył do nich dotrzeć. - Poza tym, bardzo mi go przypomina. - poczułam, jak ściska mi się gardło.
- Mamo.. To było dawno temu.. Nie możesz, nie możemy żyć przeszłością. To prędzej czy później nas zniszczy.
- Wiem, córeczko. Ale nic na to nie poradzę. - patrzyła jeszcze przez chwilę tępo w przestrzeń i ocknęła się. - Pamiętasz, że obiecałaś Carmen, że do niej zadzwonisz?
Jęknęłam. Oczywiście, że nie pamiętałam. Wróciłam do swojego pokoju i wykręciłam numer Carmen.
******
- Opowiadaj, wszystko! - Carmen nawet nie chciała przyjmować do siebie tego, że miałabym jej streścić spotkanie przez telefon, więc godzinę później siedziałyśny w malutkiej kawiarni - ja pijąc kawę, a ona objadając się ciastem.
- Co mam ci mówić? - czułam się nieswojo z myślą, że chce, abym zdała jej relacje. Nic do niej nie mam, tak serio, to szybko ją polubiłam, ale dziwnie się czułam z tym, że siedzę tu z nią, podczas gdy moje przyjaciółki nie wiedzą nawet, że miałam.. spotkanie.
- W s z y s t k o. Gdzie cię zabrał? Co jedliście? O czym rozmawialiście? Przytulił cię? A może pocałował? Odwiózł cię do domu?
- Odwiózł, nawet został na noc. - westchnęłam, a Carmen zakrztusiła się ciastem.
- Na noc? Już?!
- Co? Och, to nie to, co myślisz! - zastanawiałam się, jak to zobrazować. - Zasnęłam w samochodzie, a że nie chciał mnie budzić, przyniósł mnie do domu. W tym samym czasie moja mama dostała ważny telefon z pracy i musiała jechać, więc poprosiła go, by popilnował mnie.. śpiącej. - wzdrygnęłam się na myśl o tym, że wtedy mnie obserwował. - Jak wróciła, zagadała się z nim, przy okazji zapominając o mnie. W każdym razie, gdy skończyli przeuroczą konwersację, było już późno i rozpadało się, nie chciała go puścić, więc zaproponowała nocleg, a on się zgodził.
- Twoja mama zawsze proponuje nocleg chłopakom, którzy przynoszą cię śpiącą do domu?
- Nie przynoszą! Tak szczerze mówiąc, to.. On jest pierwszy.
- Pierwszy który cię przyprowadził?
- I wyprowadził, też.
- No co ty, Louise, nigdy się z nikim nie umawiałaś? Jak to możliwe? Dlaczego? - była zauważalnie zszokowana.
- Były jedynie jakieś przelotne, nieplanowane spotkania z kolegami, no ale nie umawiałam się.. z przyczyn rodzinnych. - za krótko się znałyśmy, aby wtajemniczyć ją w mój sekret. Proszę, nie wnikaj..
- Nie wnikam. - powiedziała, jakby czytając w moich myślach. - Wracajmy do twojej randki. - klasnęła w dłonie jak mała dziewczynka.
- Spotkanie. To jeszcze nie była randka.
- Jeszcze? To planujesz drugi raz?
- I drugi, i trzeci, i siódmy.. - ponownie zakrztusiła się ciastem. "Uspokój się, dziewczyno" pomyślałam, przewracając oczami.
- S..s..siódmy?
- Masz, popij. - podsunęłam jej swoją kawę i zaczęłam mówić. - Mimo, iż zdążyłam zrobić co nieco, zorientował się, że chcę go zniechęcić szybciej, niż myślałam. Prawdę mówiąc, chyba się wkurzył, że tak o nim myślałam. To znaczy myślę. - poprawiłam się, gdy spojrzała na mnie badawczo. - Powiedział, że skoro ja obrałam taką taktykę, to on też to zrobi.
- Co masz na myśli?
- Przedstawił to tak: pójdę z nim na siedem randek, a po ostatniej będę błagać go, żeby nie odchodził, bo się w nim zakocham. - wzruszyłam ramionami, a Carmen opluła kawą siebie, stolik i mnie.
- Carmen! Gdybym wiedziała, że będziesz tak reagować, nic bym ci nie mówiła.
- Przepraszam, ale niecodziennie słyszę takie rzeczy. Ale.. - zmieszała się.
- Co "ale"?
- Tylko się nie gniewaj. Wczoraj zrobiłam mały research na jego temat. - przerwała, widząc moją minę. - Nie patrz tak na mnie! Pracuję w tym mieście dłużej niż ty i nigdy go nie widziałam. Zdziwiłam się po prostu, że takie ciacho umknęło mojej uwadze.. Ale bardziej zdziwiło mnie to, że nic nie znalazłam. Większość ludzi wie, kto to jest, ale nikt nic nie może powiedzieć na jego temat, bo tak naprawdę nic nie wiedzą. Dziwne, prawda?
- Może jest tu nowy?
- Gdyby był, skąd by go znali?
- Może broni swojej prywatności? - mówię i wiem, że to nie prawda. Gdyby bronił prywatności, nie panoszyłby się tak.
- Nie wiem, Louise, ale uważaj na niego. Coś mi w nim nie pasuje, tylko nie wiem co. - mówi i patrzy na mnie z niepokojem, a ja przewracam oczami. Panikara.
*****
- Nie wierzę. Po prostu nie wierzę. - wyszeptałam, wchodząc z mamą do mojego nowego mieszkania.
- Prawda? Wszystko twoje. - patrzyłam jak oczarowana. To prawda, wszystko moje. Całe wnętrze urządzone po mojemu, w moim stylu.
- Podoba ci się, mamo? - obawiałam się, że może być negatywnie nastawiona, ale nic takiego nie miało miejsca. Pokiwała głową i uśmiechnęła się, a mi ulżyło, bo naprawdę było tu wspaniale. Ściany w różnych odcieniach szarości komponowały się z czarnymi panelami. Po prawej stronie wmontowany był kominek, a przed nim stała czarna kanapa z podrabianej skóry. Na środku pokoju stały dwie balustrady sięgające do sufitu, które były pomalowane plamoodporną farbą, przeznaczone na moje bazgroły. Po lewej stronie była łączona kuchnia z wysepką po środku. Jedyne, co było dziwne, to.. pustka. Nie wiem, kiedy się przyzwyczaję.
- Jest pięknie. Gratulacje. - pocałowała mnie w czoło, a ja szczerzyłan się jak głupia. - a teraz zostawiam cię już samą, muszę znowu jechać do pracy. Widzimy się pojutrze, tak? Nie zapomnij zadzwonić do Harry'ego i dogadać się w sprawie altanki. - automatycznie zrzedł mi uśmiech. - Bądź miła. Pa! - zganiła mnie, pożegnała się i wyszła, zostawiając mnie zupełnie samą. Tak szczerze, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.
Rozległo się pukanie do drzwi. Mama się wróciła? Pewnie tak, jednak to nie ją mam sposobność oglądać. Dlaczego nie czuję się zaskoczona tym, co widzę?
- Cześć. - Harry stał uśmiechnęty w moich drzwiach. Nie reagowałan. A on wciąż stał
I stał.
Czekał na zaproszenie?
- Mogę wejść? - spytał. Miał na sobie obcisłe jeansy, biały podkoszulek i czarną marynarkę z materiału. To przyjemny widok dla oka, więc tak, możesz. Otworzyłam drzwi szerzej, a on wszedł do środka, od razu kierując się do kuchni.
- Sama nie zadzwoniłaś, nie odbierasz moich telefonów, a musiałem się z tobą skontaktować. Obiecałem.
- Wiem. Tak właściwie, dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam, i naprawdę chciałam wiedzieć. - Przecież podlizywanie się mojej mamie nie ma żadnego wpływu na twój diabelski plan.
- Diabelski? Nie powiedziałbym. - znowu się uśmiechnął. - I wcale się nie podlizuję. Jest bardzo miła, przenocowała mnie, a ja chcę się odwdzięczyć robiąc to, co umiem.
- Nie wystarczyłoby zwykłe "dziękuję"? - burknęłam.
- Pewnie tak, ale w ten sposób spędzę z tobą więcej czasu. - wciąż się szczerzył jak głupi, a ja nie wiedziałam gdzie mam się podziać. Zakłopotana odwróciłam wzrok, udając, że czytam notatki zapisane w kalendarzu. Zapadła krępująca cisza.
- Prawda? Wszystko twoje. - patrzyłam jak oczarowana. To prawda, wszystko moje. Całe wnętrze urządzone po mojemu, w moim stylu.
- Podoba ci się, mamo? - obawiałam się, że może być negatywnie nastawiona, ale nic takiego nie miało miejsca. Pokiwała głową i uśmiechnęła się, a mi ulżyło, bo naprawdę było tu wspaniale. Ściany w różnych odcieniach szarości komponowały się z czarnymi panelami. Po prawej stronie wmontowany był kominek, a przed nim stała czarna kanapa z podrabianej skóry. Na środku pokoju stały dwie balustrady sięgające do sufitu, które były pomalowane plamoodporną farbą, przeznaczone na moje bazgroły. Po lewej stronie była łączona kuchnia z wysepką po środku. Jedyne, co było dziwne, to.. pustka. Nie wiem, kiedy się przyzwyczaję.
- Jest pięknie. Gratulacje. - pocałowała mnie w czoło, a ja szczerzyłan się jak głupia. - a teraz zostawiam cię już samą, muszę znowu jechać do pracy. Widzimy się pojutrze, tak? Nie zapomnij zadzwonić do Harry'ego i dogadać się w sprawie altanki. - automatycznie zrzedł mi uśmiech. - Bądź miła. Pa! - zganiła mnie, pożegnała się i wyszła, zostawiając mnie zupełnie samą. Tak szczerze, nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić.
Rozległo się pukanie do drzwi. Mama się wróciła? Pewnie tak, jednak to nie ją mam sposobność oglądać. Dlaczego nie czuję się zaskoczona tym, co widzę?
- Cześć. - Harry stał uśmiechnęty w moich drzwiach. Nie reagowałan. A on wciąż stał
I stał.
Czekał na zaproszenie?
- Mogę wejść? - spytał. Miał na sobie obcisłe jeansy, biały podkoszulek i czarną marynarkę z materiału. To przyjemny widok dla oka, więc tak, możesz. Otworzyłam drzwi szerzej, a on wszedł do środka, od razu kierując się do kuchni.
- Sama nie zadzwoniłaś, nie odbierasz moich telefonów, a musiałem się z tobą skontaktować. Obiecałem.
- Wiem. Tak właściwie, dlaczego to zrobiłeś? - zapytałam, i naprawdę chciałam wiedzieć. - Przecież podlizywanie się mojej mamie nie ma żadnego wpływu na twój diabelski plan.
- Diabelski? Nie powiedziałbym. - znowu się uśmiechnął. - I wcale się nie podlizuję. Jest bardzo miła, przenocowała mnie, a ja chcę się odwdzięczyć robiąc to, co umiem.
- Nie wystarczyłoby zwykłe "dziękuję"? - burknęłam.
- Pewnie tak, ale w ten sposób spędzę z tobą więcej czasu. - wciąż się szczerzył jak głupi, a ja nie wiedziałam gdzie mam się podziać. Zakłopotana odwróciłam wzrok, udając, że czytam notatki zapisane w kalendarzu. Zapadła krępująca cisza.
- Może chciałabyś porozmawiać o tym, co się stało u ciebie w domu? Z twoją mamą? - zaskoczył mnie swoją bezpośredniością. Otworzyłam usta, a on, widząc moją minę, postanowił się wycofać. - Nie, nie musisz mi mówić. Niepotrzebnie zapytałem.
- Nie, nie o to chodzi. - nigdy nikomu o tym nie mówiłam, nikt nigdy nie pytał, nikt nie miał podstaw, by nawet coś podejrzewać. - Miałam kiedyś.. - urwałam. Nie mogłam.
- Widzę twoją zmianę nastroju. - złapał mnie za dłoń i delikatnie splótł swoje palce z moimi. Odruchowo zabrałam dłoń, a on, niewzruszony, zrobił krok do przodu i położył ręce na moich ramionach.
- Nie musisz nic mówić, jeśli nie chcesz. To znaczy, nie musisz teraz. Bo kiedyś powiesz. - mówił, patrząc mi prosto w oczy. Bardzo intensywnie. Słabo mi od tego spojrzenia. Odsunęłam się od niego, a on zaczął rozglądać się po mieszkaniu. Jego wzrok przykuło coś, co leżało na parapecie.
- Twój aparat? Wygląda na zabytkowy. - podszedł do obiektu. Wziął aparat w rękę i usiadł przy stole.- Nie, nie jest mój. Może poprzedni właściciel go zostawił.. Nie wiem.
Harry przypatrywał mi się dłuższą chwilę.
- Zrobimy sobie zdjęcie? - zapytał nagle. Ta prośba z niewiadomego powodu od razu wydała mi się taka dziwna.
- Przecież to nie nasz aparat. A jak ktoś po niego wróci?
- Zdjęcia nigdzie się nie zapisują, od razu wychodzą. To proste. - drwił sobie ze mnie.
- Dobra, niech będzie. - podeszłam do niego, pochylając się do przodu i opierając łokciami o blat. Harry połaskotał mnie pod brodą, po czym wyciągnął rękę z aparatem przed siebie i pstryknął przycisk. Miałam wrażenie, że błysk migawki wypalił mi oczy.
- To na pewno bardzo stary aparat. Ale spójrz. - podsunął mi pod nos czarny kartonik, który wyjął z aparatu. Można było zauważyć jak powoli pojawiają się pierwsze kształty i kontury. Nawet w takiej niepełnej postaci był tak piękny, że aż mnie skręcało. Wpatrywałam się jeszcze chwilę w zdjęcie, po czym powiesiłam je na lodówce. W oczach Harry'ego błysnęło zaskoczenie, ale ułamek sekundy później widniała w nich radość. Nie rozbawienie, kpina czy drwina, co było dziwne. Ale radość.
- To mi się podoba. Ale muszę już iść. Nie chcę, aby twoja mama dowiedziała się, że przesiaduję u ciebie po nocach. Wrócę jutro rano, i zacznę budowę altanki. Pasuje? - skinęłam głową. Harry złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi wyjściowych. Nagle odwrócił się tak, że dosłownie wpadłam mu w ramiona.
- Będziesz tu całkiem sama, ale ja będę starał się ciebie chronić. - czułam jego oddech na ustach, kiedy wypowiadał te słowa. Co? Chronić mnie? Zakręciło mi się w głowie. Jego twarz była niebezpiecznie blisko, jakby szykował się do tego, by mnie pocałować. Małe, zielone iskierki przemieszczały się w jego oczach a ja poczułam, jak już drugi raz na ten widok robi mi się słabo. Uniósł moją dłoń do ust, złożył delikatny pocałunek i odsunął się ode mnie, po czym złapał za klamkę. Nie!
- Śpij dobrze. - i zniknął za drzwiami. Śpij dobrze! Jak na zawołanie ogarnęło mnie zmęczenie. Dlaczego po każdym dniu z nim czuję się taka wykończona? No, tak konkretnie, to drugim, ale czuję się, jakby wysysał ze mnie całą energię. Wgramoliłam się po schodach i ponownie bez wzięcia prysznica, wskoczyłam pod kołdrę. Delikatnie pogłaskałam wierzch dłoni. Zaskoczył mnie ten czuły gest z jego strony. Jakaś irracjonalna część mnie właśnie rozpaczała nad tym, że nie pocałował mnie w usta, ale łatwo było ją ignorować. Zresztą, moje myśli obrały w tym momencie inny kierunek. Jego uroda była mocno dekoncentrująca, podczas gdy charakter był.. mocno irytujący. To zabójcze połączenie, ale patrząc na niego od razu wiedziałaś, że nie może być inny, niż właśnie taki. "To zabójcze połączenie może cię zgubić i nim się obejrzysz, wpadasz w pułapkę i myślisz o nim przed zaśnięciem", drwiła moja podświadomość, a ja zapadłam w głęboki sen.
ba dum tss, mama Louise i Louise mają dziiiiwne momenty, nie? nie wiem o co im chodzi :>
dziękuję za wszystkie komentarze, jestem mile zaskoczona, że jak dotąd wszystkie były pozytywne. ale widzę, że muszę Was trochę zmotywować, bo widzę, że wchodzicie (5 tysięcy - jesteście wielcy <3), ale mało komentujecie.
jako, że już mam napisany 7 rozdział, w którym jest tylko Louise i Harry, no i marnuje się w kopiach roboczych, więc,,
jeśli chcecie mieć już następny: + 25 KOMENTARZY I DAJĘ NOWY ROZDZIAŁ
kiedy on się pojawi, to zależy od Was :)
edit: przepraszam za takie "skakanie" w czasie, które oddzielam gwiazdkami, ale nie lubię opisywać jak przebiegała droga do domu, jak się przenosiła i tym podobne. taki bezsens wplątywany w tekst. ave!
- Przecież to nie nasz aparat. A jak ktoś po niego wróci?
- Zdjęcia nigdzie się nie zapisują, od razu wychodzą. To proste. - drwił sobie ze mnie.
- Dobra, niech będzie. - podeszłam do niego, pochylając się do przodu i opierając łokciami o blat. Harry połaskotał mnie pod brodą, po czym wyciągnął rękę z aparatem przed siebie i pstryknął przycisk. Miałam wrażenie, że błysk migawki wypalił mi oczy.
- To na pewno bardzo stary aparat. Ale spójrz. - podsunął mi pod nos czarny kartonik, który wyjął z aparatu. Można było zauważyć jak powoli pojawiają się pierwsze kształty i kontury. Nawet w takiej niepełnej postaci był tak piękny, że aż mnie skręcało. Wpatrywałam się jeszcze chwilę w zdjęcie, po czym powiesiłam je na lodówce. W oczach Harry'ego błysnęło zaskoczenie, ale ułamek sekundy później widniała w nich radość. Nie rozbawienie, kpina czy drwina, co było dziwne. Ale radość.
- To mi się podoba. Ale muszę już iść. Nie chcę, aby twoja mama dowiedziała się, że przesiaduję u ciebie po nocach. Wrócę jutro rano, i zacznę budowę altanki. Pasuje? - skinęłam głową. Harry złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi wyjściowych. Nagle odwrócił się tak, że dosłownie wpadłam mu w ramiona.
- Będziesz tu całkiem sama, ale ja będę starał się ciebie chronić. - czułam jego oddech na ustach, kiedy wypowiadał te słowa. Co? Chronić mnie? Zakręciło mi się w głowie. Jego twarz była niebezpiecznie blisko, jakby szykował się do tego, by mnie pocałować. Małe, zielone iskierki przemieszczały się w jego oczach a ja poczułam, jak już drugi raz na ten widok robi mi się słabo. Uniósł moją dłoń do ust, złożył delikatny pocałunek i odsunął się ode mnie, po czym złapał za klamkę. Nie!
- Śpij dobrze. - i zniknął za drzwiami. Śpij dobrze! Jak na zawołanie ogarnęło mnie zmęczenie. Dlaczego po każdym dniu z nim czuję się taka wykończona? No, tak konkretnie, to drugim, ale czuję się, jakby wysysał ze mnie całą energię. Wgramoliłam się po schodach i ponownie bez wzięcia prysznica, wskoczyłam pod kołdrę. Delikatnie pogłaskałam wierzch dłoni. Zaskoczył mnie ten czuły gest z jego strony. Jakaś irracjonalna część mnie właśnie rozpaczała nad tym, że nie pocałował mnie w usta, ale łatwo było ją ignorować. Zresztą, moje myśli obrały w tym momencie inny kierunek. Jego uroda była mocno dekoncentrująca, podczas gdy charakter był.. mocno irytujący. To zabójcze połączenie, ale patrząc na niego od razu wiedziałaś, że nie może być inny, niż właśnie taki. "To zabójcze połączenie może cię zgubić i nim się obejrzysz, wpadasz w pułapkę i myślisz o nim przed zaśnięciem", drwiła moja podświadomość, a ja zapadłam w głęboki sen.
_______________________________________________________________
ba dum tss, mama Louise i Louise mają dziiiiwne momenty, nie? nie wiem o co im chodzi :>
dziękuję za wszystkie komentarze, jestem mile zaskoczona, że jak dotąd wszystkie były pozytywne. ale widzę, że muszę Was trochę zmotywować, bo widzę, że wchodzicie (5 tysięcy - jesteście wielcy <3), ale mało komentujecie.
jako, że już mam napisany 7 rozdział, w którym jest tylko Louise i Harry, no i marnuje się w kopiach roboczych, więc,,
jeśli chcecie mieć już następny: + 25 KOMENTARZY I DAJĘ NOWY ROZDZIAŁ
kiedy on się pojawi, to zależy od Was :)
edit: przepraszam za takie "skakanie" w czasie, które oddzielam gwiazdkami, ale nie lubię opisywać jak przebiegała droga do domu, jak się przenosiła i tym podobne. taki bezsens wplątywany w tekst. ave!
geeeenialne, czekam na kolejny rozdział! xx
OdpowiedzUsuńgeeeenialne, czekam na kolejny rozdział! xx
OdpowiedzUsuńSuper!!! Czekam nn <3 @d0perihanna
OdpowiedzUsuńŚwietne jak poprzednie! Już nie moge doczekać się następnego! Weny życze xx @5IdiotsInHead
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest takie dbkhfbvncm;zlnvbndcmb NIEZIEMSKIE!
OdpowiedzUsuńZajebioza *.* Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. A Harry jest tu po prostu zajebisty... taki mroczny, ale nie chamski i wulgarny. I w ogóle świetna postać, świetny charakter, takie lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńIntrygujesz mnie tym opowiadaniem i nie mogę się doczekać nexta :3
@Mo0169
Zajebioza *.* Nie mogę się doczekać ciągu dalszego. A Harry jest tu po prostu zajebisty... taki mroczny, ale nie chamski i wulgarny. I w ogóle świetna postać, świetny charakter, takie lubię najbardziej.
OdpowiedzUsuńIntrygujesz mnie tym opowiadaniem i nie mogę się doczekać nexta :3
@Mo0169
Aww Harry jest tutaj taki hm.. pociągający i tajemniczy.
OdpowiedzUsuńJuż nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału (jak zwykle).
Jesteś niesamowita! <3
//Daria_Kinga
cuuuuuudny rozdział, Harry taki.. opiekuńczy? tajemniczy? nie wiem *-*
OdpowiedzUsuńnaprawdę uwielbiam jak piszesz, za to ja nie jestem dobra nawet w pisaniu komentarzy, więc lepiej się nie będę rozpisywać haha.. :<
weny życzęi do następnego :D
@AwwAdrianne
Jeeeeeeeeeeeee!!! Genialny rozdział!!! I ten Harry, taki czuły! Ciekawi mnie ta sprawa z Louise i jej mamą... Wytłumaczysz nam w niedalekiej przyszłości o co chodzi?? heh ;p Czekam z niecierpliwością!!! / @Zaniloliry_wife
OdpowiedzUsuńświetne oiroirbinpdofvjpf
OdpowiedzUsuńspam, spam spam (żebyś dodala kolejny xd)
OdpowiedzUsuńmogłabyś mnie informować o kolejnych rozdziałach? :) @xxxxkidrauhl
OdpowiedzUsuńJeju ja chce już kolejny :D @myjustinspace
OdpowiedzUsuńProszę dodaj kolejny rozdział bo jestem strasznie ciekawa co się wydarzy. Lubię czytać twoje opowiadanie bo czyta się na prawdę płynnie :) @ps_biebs
OdpowiedzUsuńUwielbiam to! Chce kolejny natychmiast! :D @ohbieberah
OdpowiedzUsuńZajebisty tak jak każdy rozdział ! Nie mogę się doczekać następnego. / @foreverloveluke
OdpowiedzUsuńAww... Super rozdział, czekam na następny ;-)
OdpowiedzUsuń@Tereska_
To jest cudowne!! <3 @Lady_Miii
OdpowiedzUsuńŚwietny, uwielbiam tajemnice, więc czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKlaudia <3
Świetny rozdział *__* Bardzo ciekawi mnie to jaki sekret ukrywa Louise z mamą xd Nie mogę się doczekać następnego :P
OdpowiedzUsuń@_nikola_1d
CHCE JUŻ NASTĘPNY ROZDZIAŁ TERAZ ZRÓB MI PREZENT NA URODZINY I DODAJ 7 PLISSSSSSSS ( : INFORMUJ MNIE @Rihanna_dream
OdpowiedzUsuńBosze ale zajebiaszczy blog @PerriePL_offic
OdpowiedzUsuńNO DAWAJ JEST 25 KOMENTARZ JUŻ DODAWAJ 7 ROZDZIAŁ ( :
OdpowiedzUsuńNAJLEPSZE FF EVER JOŁ!
OdpowiedzUsuńKOCHAM CIĘ BEJBE XD
@HiMyHarry
o made faker !
OdpowiedzUsuńRewelacja xd sama nie wiem o co im chodzi ale pewnie się dowiem :D @hallxofxfame xx
OdpowiedzUsuńSiuuuuuuuuperancki ^.^
OdpowiedzUsuńJesteś genuszem geniuszów w pisaniu ff ♡♥
@1DBona a raczej teraz @lo_ve1D
:D
GENIALNE! <3 *-*
OdpowiedzUsuńBardzo fajna historia :)) @DiirectionerrPL
OdpowiedzUsuń