środa, 23 kwietnia 2014

chapter 21.

Przeczytajcie notkę pod rozdziałem :)

***

Ciepłe powietrze napływające z każdej strony skutecznie wybudzało mnie z mojego snu. Tak bardzo jak nie chciałam otwierać oczu, tak bardzo zżerała mnie złość i ciekawość tego, czego mogę się dowiedzieć. Planowałam otworzyć oczy i dać sobie chwilę na sformułowanie moich pytań w sposób racjonalny, ale nie było to wykonalne - gdy tylko uniosłam powieki, ujrzałam Harry'ego, siedzącego dokładnie naprzeciw mnie. Założył nogę na nogę, łydkę opierając o udo. Łokieć spoczywał na oparciu fotela i wpatrując się we mnie, pocierał wargi palcami. Chciałam zamknąć oczy i udawać, że wciąż jestem nieprzytomna, ale zrobiłam coś zupełnie odwrotnego i błyskawicznie podźwignęłam się do pozycji siedzącej.
- Cześć. - powiedział po chwili milczenia. 
- Gdzie byłeś? - zadałam swoje racjonalne, błyskotliwe pytanie. Miałam ochotę walnąć się otwartą dłonią w czoło.
- Napijesz się herbaty? - zapytał, zamiast pofatygować się z odpowiedzią. Cieszyłam się jego powrotem, ale nie miałam siły na przepychanki słowne. Byłam wyczerpana zamartwianiem się o niego i jedyne, czego chciałam, to poznać powód jego nieobecności.
- Wiesz, że normalnie podtrzymałabym tą wymianę zdań, ale nie mam ani siły, ani nastroju. - powiedziałam i stwierdziłam, że brzmiałam na wyczerpaną, co dało potwierdzenie moim słowom.
- Jestem tego świadomy, jednak zemdlałaś i twój stan jest dla mnie w tym momencie ważniejszy niż tłumaczenie się. - odparł i podniósł się z fotela, zostawiając mnie samą w pokoju. Rzut okiem na pomieszczenie pozwolił mi stwierdzić, że to ten sam pokój, w którym "zwierzałam" się Harry'emu. Czyżby role miały się teraz odwrócić? Taką miałam nadzieję. Ciepło, które mnie wybudziło, pochodziło z rozpalonego kominka. Płomienie trzaskały wesoło i były chyba jedynymi radosnymi obiektami w tym budynku.
- Zrobiłem ją wcześniej, więc może być już trochę zimna. - powiedział, podając mi kubek z herbatą. Faktycznie, była zimna. Zupełnie jak on teraz.
- Mogłabym w końcu dowiedzieć się co sprawiło, że uciekłeś stąd na tyle czasu? - zaczęłam nieśmiało.
- Nie uciekłem, okej? Musiałem wyjechać coś załatwić.
- Już to słyszałam, więcej niż jeden raz. Ten czas mogłeś wykorzystać na odpowiedź, a nie na powtarzanie w kółko tego samego. - powiedziałam z wyrzutem.
- A czy to ważne? Przecież teraz tu jestem. - rozłożył szeroko ramiona, następnie znowu złożył je na piersi. Patrzyłam przez chwilę na jego rozłożoną na fotelu sylwetkę, na roztrzepane włosy, na palce, którymi wciąż pocierał swoje usta.
- Odwieź mnie do domu. - powiedziałam, odkopując się z koca.
- Co? - zapytał odruchowo, zbity z tropu.
- Gówno. Nie mam potrzeby tu przebywać, tym bardziej nie mam potrzeby przebywać tu z tobą. - odparłam, wpatrując się w jego usta, które podświadomie chciałam teraz całować, a nie się z nimi kłócić. Wstałam z kanapy i zabrałam się do składania materiału w kostkę, ale reakcja Harry'ego była szybsza i zabrał go z moich rąk.
- Oj, nie wygłupiaj się. Zostań. - powiedział z delikatnym uśmiechem.
- Po co? - zapytałam prosto. Naprawdę nie było sensu się sprzeczać. - O ile dobrze pamiętam, ostatnim razem ja zostałam przymuszona do zwierzeń i dostałeś czego chciałeś. A jeszcze wcześniej przekonywałeś mnie, że musimy sobie ufać. Ja tobie zaufałam. Skoro nie potrafisz dać mi tego samego, moja obecność tutaj jest bezcelowa i zbędna . - odparłam niemal na jednym wdechu. Nie musiałam długo czekać na jego reakcję - złapał mnie za ramiona i posadził z powrotem na kanapę.
- Powiem ci, wszystko powiem, tylko przestań już tak gadać. - skrzywił się. Co w tym dziwnego, że odbieram to w taki sposób? - Mogę tu usiąść? - wskazał palcem na kanapę, wciąż stojąc przede mną.
- To niby twój dom, tak? - wzruszyłam ramionami. - Ale nie, spadaj na fotel. - powiedziałam i ponownie zawinęłam się w koc, wyciągając nogi na całej długości łóżka.
- Jakaś ty kochana. - burknął, jednak posłusznie usiadł na fotelu. Zerkałam na niego i czekałam, aż zacznie mówić, ale on uparcie milczał.
- Więc? - zapytałam z wyczuwalnym w głosie zniecierpliwieniem.
- Musiałem pomóc koleżance. Nic wielkiego. - powiedział w końcu. Krótko, lecz zawsze to jakaś informacja.
- W czym? - dociekałam. - Uprzedzam, że nie mam zamiaru zostawiać niedomówień. Jeśli trzeba będzie poświęcić kilka ofiar, to zrobię to, więc się nie wykręcaj. - dodałam poważnym tonem.
- Dobrze, szefie. - odpowiedział z udawanym przestrachem. - O czym miałem ci mówić? A, tak. Jej rodzicie się rozwodzą. Chciała się.. zrobić sobie krzywdę i wylądowała w szpitalu. Nikt zbytnio się nią nie przejął i musiałem znaleźć jej tanie mieszkanie, by nie wylądowała na ulicy.
- Oh. - tylko tyle wyszło z moich ust. - I tego tak nie chciałeś mi powiedzieć? Przecież to nic strasznego. To znaczy, nic, co trzeba byłoby ukrywać. - poprawiłam się szybko, kiedy rzucił mi prawie oburzone spojrzenie.
- Strasznie naciskałaś, więc nie miałem ochoty na mówienie ci czegokolwiek.
- Naciskałam? Nie było cię prawie dwa tygodnie! - krzyknęłam sfrustrowana. - Dwa tygodnie. Nie mogłeś mnie poinformować? Zadzwonić? Telefon. Jeden telefon i byłoby po sprawie, ale książę Harry nie raczył go nawet odebrać. - zakończyłam, ostatnią uwagę wypowiadając sarkastycznym tonem.
- Kiedy się na czymś skupiam, zwykle nic innego mnie nie obchodzi. - odpowiedział.
- Auć. Powinnam czuć się zlekceważona? - przyłożyłam rękę do serca, przybierając zbolałą minę.
- Ugh, nie, to nie tak. - zaoponował. Może byłam wredna, ale podobało mi się, jak tłumaczył się przede mną, jak plątał się i gubił w słowach.
- Więc jak? - tym razem to ja skrzyżowałam ręce na piersi. Zaczynałam czuć rozbawienie, widząc go takiego.
- Po prostu nie miałem do tego głowy. Naprawdę. Nie chciałem cię olać, ale też nie myślałem o tym, żeby cię poinformować.
- Harry, telefon to góra dwie minuty. - zadrwiłam.
- Zrozum mnie. A jeśli nie rozumiesz, to zwyczajnie to zaakceptuj, bo nic więcej nie powiem. Przykro mi i przepraszam, ale inaczej być nie mogło.
- Okej. - zdecydowałam się tymczasowo zakończyć swoje przesłuchanie. Tymczasowo, bo nie do końca dawałam wiarę jego słowom, ale co najważniejsze, przeprosił. - A co z krwią na twojej koszulce? Oddawałeś jej nerkę, czy coś? - wyrwało mi się, za co otrzymałam zabójcze spojrzenie.
- Ha ha. Bardzo śmieszne. Masz szczęście, że doceniam twój humor w każdej postaci. Poza tym, to nie krew, tylko farba.
- Co robi czerwona farba na twojej koszulce?
- Leży. - wywrócił oczami. - Musiałem trochę odnowić to mieszkanie, które jej załatwiłem. Zajęło mi to więcej, niż przypuszczałem, ale efekt końcowy był niesamowity. - powiedział z błyskiem w oku.
- Ona jest dla ciebie kimś ważnym? - zapytałam, nie tłumiąc ciekawości, za do doskonale tłumiąc niechcianą zazdrość. Nie chciałam od niego niczego więcej, ale mimo wszystko do tej pory podobał mi się fakt, że byłam jedyną dziewczyną obecną teraz w jego życiu. Chyba.
- Jest moją przyjaciółką, nic więcej. Nie masz powodów do zazdrości. - mrugnął, wyczuwając emocję ukrytą w moim głosie.
- Jakiej zazdrości. - prychnęłam cicho pod nosem. - W sumie to nie bądź taki do przodu, bo ci tyłu zabraknie. - powiedziałam, na co uśmiechnął się uroczo i mogłabym przysiąc, że na chwilę się zarumienił.
- Mogę ci to wynagrodzić. - zagadkowy uśmiech pojawił się na jego twarzy i momentalnie rozbudził moją ciekawość.
- Jak? - zapytałam, wymyślając przeróżne teorie dotyczące jego pomysłu.
- Masz wolny weekend?
- Nie wiem. Mam pracę. Odrabiamy dni, kiedy bar był zamknięty. Dlaczego pytasz? - zapytałam ostrożnie.
- A udałoby ci się załatwić wolne trzy dni? - drążył temat.
- Musiałabym porozmawiać z Bobem. Ale o co chodzi? - ponowiłam pytanie.
- Mam dla ciebie propozycję nie do odrzucenia. - uśmiechnął się i rozłożył się na fotelu. - Powiem ci, jeśli obiecasz załatwić sobie wolne.
- Nie mogę ci tego obiecać. - powiedziałam kpiącym tonem. - Przecież nie zadzwonię do niego o.. - urwałam i spojrzałam na zegarek. - Pierwszej w nocy i nie zapytam, czy da mi wolny weekend.
- Jasne, że zadzwonisz. - odrzekł, biorąc coś ze stolika obok. W pierwszej chwili myślałam że to jego telefon, jednak szybko zorientowałam się, że trzymał w dłoni moją komórkę.
- Harry, to nie jest śmieszne. Cokolwiek chcesz zrobić, nie rób tego. - wyszeptałam niewyraźnie, czując zdenerwowanie. Harry stukał w ekran wyświetlacza i po chwili w trybie głośnomówiącym rozległ się sygnał oczekiwania na połączenie.
Wyskoczyłam z łóżka jak oparzona z zamiarem jak najszybszego rozłączenia się, ale Harry po raz kolejny uprzedził mnie i, zachowując się jak zwykle, czyli jak typowy dżentelmen, złapał mnie za ręce i przytrzymał je z tyłu, nie dając możliwości na kolejny ruch.
- Harry, on mnie zabije. - syknęłam, próbując się wyszarpnąć, ale nie udało mi się poluźnić tego stalowego uścisku. Posłane błagalne spojrzenie również niczego nie dało, więc z głośnym westchnięciem czekałam, aż mój ukochany szef odbierze telefon i mnie opieprzy.
- Mam nadzieję, że to coś ważnego. - sygnał oczekiwania przerwał się i rozmowa została miło rozpoczęta. Świetnie.
- Cześć, Bob. - przywitałam się grzecznie, ignorując zduszony chichot Harry'ego obok mojego ucha. Swoją drogą, w innych okolicznościach byłby całkiem przyjemny.. może nawet podniecający. Zastanawiałam się, skąd w moich myślach wzięła się wizja dyszącego chłopaka, wyraźnie zmęczonego jakąś czynnością..
- Chciałam zapytać, czy mogłabym wziąć wolny weekend. - wypaliłam od razu, by wyrzucić z głowy nad wyraz nieprzyzwoite sceny. Tak, rozegrałam to świetnie.
- Dzwonisz do mnie nad ranem, by spytać o coś, o co mogłabyś poprosić w pracy? - sapnął do słuchawki. Jego oburzony ton nawet mnie nie zaskoczył, ponieważ często używał go w rozmowach ze mną.
- Nie nad ranem, jest dopiero pierwsza ale.. no, w sumie tak. - burknęłam, powodując jeszcze większe rozbawienie u sprawcy całego zdarzenia. Bardzo, ale to bardzo śmieszne.
- Cóż, musisz pogodzić się z rozczarowaniem. Nie dostaniesz wolnego weekendu a jeśli jeszcze raz wykręcisz mi taki numer, zabiorę ci wszystkie przerwy i będziesz szorować kible. - warknął. Nieźle go wkurzyłam.
- Poproś. - szepnął cicho Harry, poluźniając uścisk. - Postaraj się. - dodał, tak jakby wkurzenie szefa było najnaturalniejszą rzeczą na świecie, a otrzymanie wolnego czymś niezwykle prostym.
- Proszę? - zapytałam, zmieniając ton na przymilny.
- Jesteś chora. Idź spać. - powiedział bezceremonialnie, a drugi idiota znów zaczął się śmiać.
- Odrobię to. Przez następne dwa tygodnie będę w pracy codziennie. - zaproponowałam, mimo iż nawet nie wiedziałam, dlaczego tak zaciekle walczę. Po drugiej stronie słuchawki zapadła cisza, informująca o tym, że albo się zastanawia, albo rzucił to w cholerę i wrócił do spania.
- Dobra. - zgodził się po dłuższej chwili. Harry puścił moje ręce i wrócił na fotel, a samozadowolenie wręcz emanowało z całej jego sylwetki. -  Trzy tygodnie i masz weekend włącznie z piątkiem.
- Może być. - odparłam bez zastanowienia, kończąc połączenie. Odłożyłam telefon na stół i usiadłam na kanapie, zachowując przesadny spokój, jednak ze względu na mój charakter nie trwało to zbyt długo.
- Dlaczego to zrobiłeś? Czy to nie mogło poczekać? Mógł mnie od razu zwolnić! - wybuchłam, lecz na próżno. Harry siedział niewzruszony, patrząc na mnie w irytujący sposób.
- Obydwoje wiemy, że próbowałabyś się od tego wykręcić. - odpowiedział, skutecznie zamykając mi usta. Ma rację, pewnie bym próbowała.
- Ugh. - powiedziałam, nie wysilając się na ambitniejszy komentarz. - Dowiem się, po co był mi ten weekend?
- Jedziesz ze mną do Londynu.

***

Mimo ogromnej sympatii do Harry'ego, mama nie była zachwycona tym pomysłem. Kiedy wpadłam do niej przed pracą i powiedziałam jej, że pakuję torby i na trzy dni jadę do miasta oddalonego o 281 kilometrów, o mało nie zemdlała ze śmiechu. Gorzej było kiedy zorientowała się, że wcale nie żartuję.
- Jesteś tego pewna? - to było pierwsze pytanie, które mi zadała.
- Tak, jestem. - choć nie wiem, dlaczego zgodziłam się na ten wyjazd, a tak w ogóle, to nie mam bladego pojęcia, czego mogę się spodziewać, ale tego ci przecież nie powiem.
- Wiesz, że go lubię. - powiedziała wtedy. - Ale nie sądzę, aby to było coś, na co obydwoje jesteście gotowi.
- Nie rozumiem, co masz na myśli. - zapytałam, naprawdę nie wiedząc, co ma na myśli przez "gotowość".
- Nie jestem głupia. - uśmiechnęła się delikatnie, choć smutno. - Chcesz jechać tam na tyle czasu, będziecie tylko we dwoje, zapewne w jednym pokoju, a co jeśli nie w łóżku..
- Mamo, stop! - przerwałam, machając jej rękoma przed twarzą. - Nie sądzisz, że wychodzisz trochę za daleko z twoimi przypuszczeniami? Przecież my nie..
- Tak, zawsze się tak mówi. - nie dała mi dokończyć. - Jesteście młodzi i nie rozumiecie, jak poważne jest to doświadczenie, robicie to kiedy tylko chcecie. - lamentowała.
- Robicie co? Mamo, póki co, niczego nie robię i robić nie planuję. A w każdym razie nie w najbliższej przyszłości. - zapewniłam ją, stając pod ostrzałem podejrzliwego spojrzenia. Uśmiechnęłam się do niej niewinnie, a ona wzniosła ręce ku niebu.
- Dobrze, dobrze! - powiedziała, pokonana. - Wierzę, że jesteś mądra i wiesz, co robisz. Jeśli musicie, istnieją różne zabezpieczenia, dzięki którym można zapobiec pewnym niechcianym wydarzeniom.
- Tak, jestem tego świadoma. - przytaknęłam, zamiast kontynuować krępującą wymianę zdań. Pożegnałam się z nią szybko i ruszyłam do samochodu, kierując się do pracy. Nie po to zdecydowałam się nie mówić nic Carmen ani Lei, żeby teraz uczestniczyć w rozmowach tego typu. Nie chodziło o to, że bałam się takich tematów - bałam się swoich myśli pojawiających się w trakcie danych dyskusji. Czy chciałam, czy nie, przed oczami stawały przeróżne, nie do końca przyzwoite obrazy, które od razu starałam się bezskutecznie przegonić. Nigdy wcześniej nie myślałam, że przyjdzie mi myśleć o współżyciu z osobą, która irytowała mnie najbardziej na całym świecie. Widziałam go bez koszulki, niemniej jednak wyobrażanie go sobie w takiej sytuacji było dla mnie czymś nowym i trudnym do zlikwidowania. Jedynym ratunkiem mogło być wzięcie się do pracy. Zajęłam się unikaniem Boba, a kiedy bar wypełniał się klientami, przestałam w końcu myśleć o rozebranym Harrym. Chwilowo.

***


Ostatnia spakowana torba stała prze domem i czekała, aż łaskawie podniosę ją z podłogi i zaniosę do samochodu. Harry przyjechał po mnie i właśnie zabezpieczał mój dom przed nieobecnością oraz zabierał to, czego według niego nie wzięłam, a powinnam. 
Do tej pory wiedziałam tylko że jadę do Londynu i nic więcej. Wszystkie konkretniejsze informacje posiada on i za żadne skarby nie chce mi ich zdradzić. Zdawałam sobie sprawę z tego, że nikt normalny nie zgodziłby się na taki układ, ale byłam też ze sobą szczera - ja nie byłam normalna.
- Hej, Louie! - krzyknął ktoś z oddali. " Ktoś" - tylko jedna osoba upodobała sobie nazywanie mnie "Louie". 
- Cześć Travis. Co słychać? - starałam się brzmieć na zainteresowaną jego odpowiedzią, ale naprawdę nie miałam ochoty go słuchać, a jeszcze bardziej nie chciałam, aby Harry go zobaczył. Momentalnie ogarnęła mnie panika. Harry nie wiedział nic o Travisie, tym bardziej nie wiedział, co między nami zaszło.
- Właśnie szedłem do ciebie w odwiedziny. Słuchaj, powinniśmy pogadać..
- O czym? - weszłam mu w słowo. Błagam, pospiesz się..
- O tym, co zdarzyło się na kolejce. - powiedział i wsadził dłonie w kieszenie. Cholera, błagam, nie teraz.
- Travis, to nie jest dobry moment na poruszanie tego tematu. Nie ukrywam, że trochę się spieszę. - uśmiechnęłam się przepraszająco.
- To zajmie góra pięć minut. Naprawdę zależy mi na tej rozmowie i..
- Przełóżmy to, okej? Obiecuję, że pogadamy. - ponownie przerwałam jego wypowiedź.
- Gdzie się tak spieszysz? - zainteresował się i dopiero wtedy spostrzegł torbę, którą trzymałam w ręku. - Wybierasz się gdzieś?
- Tak, wyjeżdżam na weekend. Sam rozumiesz, inaczej nie przekładałabym naszej rozmowy. - wzruszyłam ramionami w skruszonym geście.
- Oh, jasne, rozumiem. Jedziesz gdzieś z mamą? - dociekał.
- Nie, jedzie ze mną. - rozległo się za nami. Oboje odwróciliśmy się automatycznie. Harry stał w drzwiach z moją drugą torbą i mierzył spojrzeniem Travisa od stóp do głów.
- A ty to kto? - zapytał.
- Jej brat. - odparł opryskliwie, wywracając oczami, co momentalnie przygasiło Travisa. Zadowolony z siebie Harry zamknął drzwi na klucz i podszedł do bagażnika, by zapełnić go naszymi torbami. Grzebał w nim przez dłuższą chwilę i w tym czasie Travis zdążył przybliżyć się do mnie.
- Domyślam się, że on całuje lepiej niż ja? - powiedział Travis na wpół gorzkim tonem, a ja zamarłam. Mimo tego, że znajdował się tak blisko, specjalnie wypowiedział te słowa na tyle głośno, by Harry mógł to usłyszeć. Mogłam przysiąc że czułam, jak atmosfera wokół nas gęstnieje i obserwowałam, jak Harry w potwornie wolnym tempie przekręca głowę w naszą stronę. 
- Przepraszam najmocniej. - zaczął mówić przemiłym głosem. - Dlaczego Louise miałaby znać odpowiedź na to pytanie? 
- Ponieważ całowała się ze mną. - powiedział prosto Travis, krzyżując ręce na piersi. Zmrużył oczy i wiedziałam, że wyjawienie tej informacji dało mu pewnego rodzaju satysfakcję.
- Ah, ta Louise. - zaśmiał się wesoło Harry. - Jest pełna niespodzianek, prawda? - uśmiechał się szeroko, kręcąc głową. - Wciąż potrafi zaskakiwać.
- Ee.. Ta. Racja. To znaczy.. To ja już pójdę. - pożegnał się nagle, rzucając dziwne spojrzenie w stronę Harry'ego, pełne wątpliwości w jego zdrowie psychiczne.
- Do zobaczenia, kolego! - krzyknął za nim, natomiast ja pozostałam cicho, licząc mrówki przechodzące obok moich stóp. Wiedziałam, że już nie pogorszę swojej sytuacji, mimo to bałam się odezwać, bałam się nawet ruszyć. 
- Pójdę sprawdzić, czy wszystkie okna są pozamykane i..
- Wsiadaj do samochodu. Teraz. - miła nuta zniknęła z jego głosu i nad wyraz wyraźnie wypowiadał wszystkie słowa. Spojrzenie na niego poskutkowało ciarkami na całym ciele i natychmiast wsiadłam do środka. Cholera jasna.
*****

1. liczba komentarzy pod ostatnim rozdziałem ogromnie podniosła mnie na duchu i jestem Wam niesamowicie wdzięczna za to, że "wynieśliście coś" z mojego małego ogłoszenia :) mam nadzieję, że uda Wam się robić to dalej tak samo, bo to niesamowite!
2. szukam osoby, która zna się na blogspocie i projektowaniu, a konkretniej mówiąc - na projektowaniu kodów. jeśli znacie kogoś takiego lub sami potraficie, błagam, odezwijcie się do mnie na tt !
3. ponad 60 tysięcy wyświetleń - LOV YA ALL, NIGGAS!

53 komentarze:

  1. Super rozdział :) Jak zwykle zresztą...
    Harry się wkurzyl, nie mogę się doczekać na nn
    Masz talent!!!!
    Kocham
    @pudelek12

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow jestem ciekawa co na tej wycieczce się stanie :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten rozdział jest po prostu BOSKI!
    Uwielbiam Twoje opowiadanie. xx

    ~Stylesowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty rozdział. Ciekawe po co on zabiera ją do Londynu. A teraz...w aucie...ojj będzie się źle działo. Już nie mogę się doczekać. Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG *-* SZYKUJE SIĘ KŁÓTNIA ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. czytam i czytam i jaki Trevor?
    muszę sie cofnąć kilka rozdziałów bo nie wiem o co chodzi haha
    ale wyszedł na chuja
    zamiast trzymać język za zębami to musiał się pochwalić
    także ten no teraz Louise ma przerąbane?
    Harry też taki "miły" choćbym czasem siebie widziała..
    tak strasznie się cieszę z tego rozdziału asdfghjk
    to jedne z najlepszych opowiadań

    OdpowiedzUsuń
  7. Yey! Znowu kończysz w tak ciekawskim momencie ugh! :D chyba musze sie do tego przyzwyczaić :D rozdział hagsjaghja! jestem starsznie ciekawa co tam sie stanie dalej ;o a wgl co się w Londynie będzie działo łooo ;O Dziękuję serdecznie za nowyy <3 czekam na nexta ;*
    /@stacha4

    OdpowiedzUsuń
  8. cudny, cudny, cudny! *-*
    na prawdę świetny rozdział, bardzo mi się podoba :) długi, dużo się dzieje, jeden z lepszych rozdziałów jak dotąd, oby tak dalej :D
    @awwadrianne x

    OdpowiedzUsuń
  9. omg kjsdlkjkewjhgdjkshgakwjqhkadsjheriusdhgcjkdbwjqhg *o*
    Cudowny *O*
    Coś mi śmierdzi koło Harryego.
    Ale nic, czekam na kolejny rozdział bo już nie może się doczekać co się dalej wydarzy!!!!!
    omg lkasdlfhedkjahka
    Ściskam x

    OdpowiedzUsuń
  10. uuuuuuuuuuuuuuuuuwwwwwwwwwwwwiiiiiiiiiiiiiieeeeeeeeeeeeeeeelllllllllllllllllllllllbbbbbbbbbbbbbbbbiiiiiiiiiiiiiiaaaaaaaaaaaaammmmmmmm<3 czekam na nexta;* no to Hazzsię wkurzył ;)
    @louisnastka

    OdpowiedzUsuń
  11. O ja jaa!! Nie mogłam się doczekać i BOOOM POW jest!
    Kurde, to Harry powiedział, że jest jej bratem? Że Tym nie żyjącym czy tak powiedział, żeby spławić tego Travisa?
    I w ogóle jaki zły teraz jest!! Taką wielką ochotę mam na następny! Już chcę wiedzieć co będzie dalej!
    Luv ya! xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. żeby wkurzyć, dać mu do zrozumienia, że na pewno jest "kimś więcej" :D - sickooflove.

      Usuń
  12. Harry wciąż jest bezczelny, ale takiego go chyba lubię najbardziej xD Wie czego chce i do tego dąży, ale powinien bardziej liczyć się z uczuciami dziewczyny. W końcu nie jest jego własnością. Zazdrość Louise była tak oczywista, że aż ja ją poczułam. Travis pojawił się w najmniej odpowiednim momencie i jeszcze wyskoczył z tym tekstem o pocałunku, no ładnie. Współczuję Louise, bo Harry na pewno jest wściekły.
    Mam wrażenie, że ostrzeżenia jej matki co do 'tych spraw' nie są bezpodstawne i przydadzą im się w ten weekend haha xD
    Chcę już wiedzieć co dalej! <3
    Całuję <3
    [marked-ff]
    [gotta-be-you-darling]
    @Gattino_1D

    OdpowiedzUsuń
  13. ooo ja nie moge xd nieźle sie zapowiada ta jazda a co dopiero weekend :D dziękuję za rozdział i cieszę się że znajdujesz motywację do kontynuowania tego ff :) 3maj się kochana! @hallxofxfame .xx

    OdpowiedzUsuń
  14. zapowiada się ciekawy weekend :D jestem strasznie ciekawa co tam Harry wymyślił ;) / @loczekxx

    OdpowiedzUsuń
  15. o kurwa :o genialny *-* matko ten Harry jest taki zexstdbhjnm ♥
    nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału <3

    OdpowiedzUsuń
  16. AWW....HARRY JEST ZAZDROSNY!! AWWW ♥ ♥ ♥ ♥
    JAK SŁODKO HAHAHAH ♥

    Wyczywam, że w Londynie pojadą odwiedzić rodziców Hazzy, na 95% tak przekonana jestem ahhhahah ♥
    ilysm ♥
    @luvmyheros

    OdpowiedzUsuń
  17. omg ! fjrejngvkiekigfnjbeijewnjsw świetny
    szkoda że tak rzadko ale warto czekać xd jefhbwtgttgwr

    OdpowiedzUsuń
  18. Proszę tylko nie mów że rozdziały bd dodawać raz na miesiąc. :(( ;(( ://

    OdpowiedzUsuń
  19. dsncudncujndcuxncuw końcówka najlepsza! w sumie nie dziwie się, że Harry się wkurzył :D
    błagam dodaj szybko rozdział bo nie wytrzymam :D
    mówiłam już że cię kocham?
    jak nie to już wiesz :D i to baaaaaaaardzo mocno :D
    @jannet_1d

    OdpowiedzUsuń
  20. O matko, wchodzę sobie, bo myślę, że dawna tu nie zaglądałam a tu bam! Nowy rozdział! Matko, ale jestem ciekawa co dalej z tego wyniknie. Nie wiem skąd ty bierzesz ten talent do pisania, ale jeśli na kolejny każesz nam czekać tak sami długo to chyba zjem wszystkie paznokcie xD
    Rób co robisz, bo wychodzi ci to świetnie
    01Vickey

    OdpowiedzUsuń
  21. Asdfghjkl ♡ czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  22. teraz nvwe erozdzialy beda co miesciac ?? :( ten jest zajebisty ale szkoda ze tak dlugo trzeba czekac ;//

    OdpowiedzUsuń
  23. Www.. Jaki świetny rozdział.. Taki nieco przejściowy ale następny na pewnobedzie przegenialny.. Kocham cię.. No i mam pewną myśl..
    Skoro szukasz kogoś do pomocy przy blogspocie..
    To..
    Pewnie nie zamierzasz w najbliższym czasie zrobić kulminacyjnej akcji i zakończyć blog(choć pewnie sporo teraz się wyjasni?)

    ~~Vivienne

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialny!!!! ;)
    Baaaardzo się cieszę, że mogłam przeczytać kolejny rozdział! To takie fascynujące uczucie, gdy dostaje od Ciebie powiadomienie na tt i od razu zabieram się za czytanie! ;D
    Matko!! Nie sądziłam, że to się tak potoczy! Byłam tak zajęta Harrym i Louise, że kompletnie zapomniałam o tym niespodziewanym pocałunku...
    Ale przecież dla niej to nic nie znaczyło, więc powinna na luzie powiedzieć to Harremu, gdyż jak powiedziałam, to nic nie znaczyło ;)) (bynajmniej tak myślę ;p )
    Proszę Cię kochana dodaj kolejny asap (as soon as possible, hehehe ;)), BO JUŻ NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ DALSZEGO ROZWOJU AKCJI!!! ;3
    CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ!
    @Zaniloliry_wife ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Wow naprawdę się postarałaś bardzo mi się podoba czekam na ciąg dalszy... Ciekawa jestem co takie wydarzy się w Londynie jakie niespodzianki zaplanował Harry :) Pozdrawiam @Du_up_aa

    OdpowiedzUsuń
  26. Mi sie bardzo podobał, czekam na nexta xD

    OdpowiedzUsuń
  27. Wow Super :)
    Świetne :)
    Czekam na następny ♥
    Oni do siebie pasują oboje są równie pierdolnięci :D :*

    OdpowiedzUsuń
  28. sgkuncakuyfcwagnicfwglicwe super! nie mogłam się doczekać i jest :D <3

    OdpowiedzUsuń
  29. Świetne to jest *0* Tylko szkoda, że tak długo musimy czekać... Ale warto!
    Harry coś kręci. Zazdrosny jest o Louise ^^ Jemu wolno kłamać i może robić co mu się podoba, a Lou ? Wydaje mi się, że sytuacja z Travis'em zaszła już dawno, więc raczej nie ma się czym martwić. No cóż. Zobaczymy ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. OMG tego to się nie spodziewałam :O
    RozdZiał jak zawsze cudowny nie mogę się doczekać następnego :D
    ILY <3

    OdpowiedzUsuń
  31. super rozdział :) czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  32. jezu, to jest takie cudowne...kocham cię

    OdpowiedzUsuń
  33. boski !! czekaaam na next. Mam nadzieje ze bedzie szybciej niz ten ! xx

    OdpowiedzUsuń
  34. jezu cudowny rozdział
    coraz bardziej podoba mi się jak piszesz!
    nawet jak dodajesz rzadko to co z tego! <3
    ale jest cudownie
    @ta_brzydka

    OdpowiedzUsuń
  35. Cudowny rozdział, czekam na kolejny z niecierpliwością
    <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Prosilas mnie o szczery komentarz, w takim razie ci go napisze :)
    Zakochalam sie w tej historii odkad przeczytalam prolog, a to zdarza sie raz na Ruski rok. Masz talent do pisania i czekam na kolejne rozdzialy. Pisz dalej bo masz WIELKI talent
    PS. Moglabys mnie informowac na tt? @Faith_M_Brown

    xx

    OdpowiedzUsuń
  37. Świetne!
    Czekam na kolejny rozdział bo zakochałam się w tym opowiadaniu.
    Najstraszniejsze jest to te tego nie tłumaczysz z angielskiego i nie mogę się dowiedzieć co będzie potem ! :D

    OdpowiedzUsuń
  38. świetne opowiadanie, dzięki za tłumaczenie :) x

    OdpowiedzUsuń
  39. cudowne opowiadanie <3
    uwielbiam cie, czekam na nexta x

    OdpowiedzUsuń
  40. tak bardzo ryczlam nad rozdzialami.. jestes cudowna tylko wiecej obecnosci bo dluga nieobecnosc zniecheca czytelnikow niestety i zapominaja o czum jest to ff. wybacz, taki lajf... ale jestes wspaniala i super opowiadanie. nadal nie rozgryzlam Hazzy i nie uwierzylam w przyjaciolke. mam nadziene ze w Londynie sie wiecej wyjasni.
    See U Soon Baby xx
    weny, checi i czasu x
    nowa czytelniczka ~ @xforxyoux

    OdpowiedzUsuń
  41. Suuuuuuuuuuuper... Czekam na to co zdarzy się w Londynie :)
    Weny życzę... /Jen

    OdpowiedzUsuń
  42. Genialny blog! Wciąga i to baaardzo *u*
    Czekam na kolejny <3 a w międzyczasie zabieram się za czytanie reszty <333
    ily Czika :D

    OdpowiedzUsuń
  43. Świetny rozdział. I w miarę długi i ciekawy >>>>>>>>
    Czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  44. to przykre ze rozdzialy sa dodawane co tak dlugi czas ! :(

    OdpowiedzUsuń
  45. Awwww świetny rozdział :DD tylko szkoda że minęło tak długo czasu a jeszcze nie ma nowego rozdziału :<<

    OdpowiedzUsuń
  46. Hhuehue czyżby Harry zazdrosny o Louise ?? :DDD
    To jest jedno z świetnych pisanych tak powiem własnoręcznych opowiadań, serio :DDDD
    Już nie mogę się doczekać kolejnego :) tylko proszę nie każ nas żebyśmy musieli tak długo czekać na nowy rozdział :/

    ~@Carrie_128

    OdpowiedzUsuń
  47. Kiedy będzie następny już dawno nie było :<<<<<

    OdpowiedzUsuń
  48. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  49. uuuuu Harry się wkurzył :< Ale mogła go wtedy nie całować i nie byłoby tej całej afeery! W każdym razie rozdział cudowny i z niecierpliwością czekam na następny :)
    _________________________________________-
    Serdecznie zapraszam na swoje fanfiction o Harry'm!
    http://stay-harrystyles-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń